- Diana wstawaj, bo nie zdążysz do szkoły, nie mówiąc już o śniadaniu.
- Co? Która jest godzina? - spytała, wciąż śpiąc.
- Za piętnaście ósma - powiedziałam patrząc na ekran telefonu.
- KTÓRA?! - wykrzyczała i jak poparzona wyskoczyła z łóżka. Szybko pobiegła do łazienki, a ja potem usłyszałam tylko szum wody. Wzruszyłam ramionami i wyszłam z pokoju zabierając swoją torbę.
- Pamiętajcie, muszą to być płynne ruchy. - nasz nauczyciel pokazywał jak otoczyć się strumieniem wody.
Zebrałam wodę i spróbowałam zrobić to co nauczyciel. Nagle jej strumień poszedł do góry i następnie opadł na mnie. Na szczęście nie byłam jedyną osobą w klasie, której się to stało. Za to Diana perfekcyjnie radziła sobie z zadaniem. Nauczyciel podszedł do mnie pokręcił głową, zrobił jakiś ruch rękami, a ja nagle byłam sucha. Pewnie zebrał całą wodę z mojego ciała, ubrań oraz włosów. Uśmiechnęłam się do niego i znów spróbowałam robić to co on pokazywał. Tym razem woda prysnęła mi w twarz.
- To są chyba jakieś żarty. - Tupnęłam nogą jak mała dziewczynka. Niall, który stał koło mnie i zaczął się śmiać, zrobił to samo co nauczyciel, a moja twarz znów była sucha.
- Nauczysz się tego - powiedział opanowując śmiech. Prychnęłam. Dla niego to łatwe, bo uczy się tego już drugi rok. Tak w ogóle kto do jasnej cholery wymyślił to, żeby drugoroczniaki uczyli się razem z pierwszoroczniakami? Próbowałam to zrobić po raz kolejny, już prawie mi wyszło, ale woda nagle spadła na ziemię i zachlapała mi buty. Od kolejnych fal śmiechu Niall'a, uratował mnie upragniony dzwonek. Przede mną ostatnia lekcja czyli fizyka. Nienawidzę tych ludzkich lekcji, ale niestety musimy się ich uczyć, bo nie każdy jak dorośnie dołącza do "Association Des Magiciens Eau" czyli - Stowarzyszenia magów wody. Wzięłam moją torbę i prawie biegiem wyszłam z klasy. Do ostatnich zajęć mam godzinę, więc postanowiłam pójść do biblioteki i poczytać jakieś stare księgi. Tylko nie myślcie, że jestem jakimś kujonem! Po prostu lubię czytać. Weszłam do pomieszczenia pełnego różnych książek, ksiąg i zwojów. Przywitałam się grzecznie z panią bibliotekarką i zaczęłam przeglądać półki. Natknęłam się nagle na księgę, która była obłożona skórą, a jej rogi były ozdobione złotem. Miała oczywiście zakurzoną powierzchnię. Przetarłam ręką okładkę na której widniał napis "Secrets gardés" czyli - strzeżone tajemnice. Umiałam prawie doskonale francuski, więc czytanie i zrozumienie tekstu nie będzie dla mnie trudne. Tylko jedno pytanie, dlaczego księga w której najprawdopodobniej są jakieś ważne SEKRETY, normalnie leży sobie na półce w bibliotece, do której prawie każdy ma dostęp. Zaszyłam się w kącie i otworzyłam księgę. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy wszystkie kartki były puste. Zaczęłam bardziej przyglądać się stronom. Ani jednego słowa, po prostu pustka. Zamknęłam ją z powrotem i odłożyłam na półce. Sięgnęłam po kolejną na której już po angielsku widniał czarny nadruk "Kingdom of fire", wzruszyłam ramionami i zatopiłam się w lekturze.
Spóźniona, spóźniona, jestem kurwa spóźniona na fizykę! Cholera ta księga o Królestwie Ognia była strasznie wciągająca, że straciłam rachubę czasu. Stanęłam pod klasą, w której aktualnie mam fizykę, wzięłam kilka głębokich wdechów i wydechów. Zapukałam w drzwi, a następnie je otworzyłam. Nagle wszystkie pary oczu spoczęły na mnie. Nauczyciel posłał mi surowe spojrzenie i wypowiedział jedno słowo
- koza. Opuściłam ramiona i podeszłam do jedynej wolnej ławki w klasie, która stała przed biurkiem jego biurkiem. Świetnie. Wyjęłam swoje książki i zeszyt do fizyki, i zaczęłam przepisywać temat z tablicy.
Po skończeniu notatki, którą zadał nam pan, zaczęłam bazgrać z tyłu zeszytu. Lekcja strasznie mi się dłużyła, a kiedy usłyszałam zbawienie aka dzwonek kończący zajęcia uśmiechnęłam się szeroko. Wyszłam z sali prawie ostatnia. Za chwilę mam kozę, więc postanowiłam udać się do klasy, w której będzie ona się odbywać. Po drodze spotkałam brata, który zaczął się ze mnie śmiać, że już pierwszego dnia dostałam kozę. Nie ma to jak wsparcie rodziny. Usiadłam pod klasą i czekałam na nauczycielkę.
- Wreszcie w pokoju - mruknęłam do siebie i opadłam na łóżko. Była siedemnasta, a ja dopiero wróciłam z kozy. Leżałam chwilę na łóżku i nie mogłam zapomnieć o tej księdze, której strony były puste. Postanowiłam, że pójdę do biblioteki i jeszcze raz się jej przyjrzę. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej wygodniejsze ubrania. Kiedy weszłam do łazienki to załatwiłam swoją potrzebę fizjologiczną i związałam włosy w kucyk, a potem ubrałam się w wygodniejsze ubrania. Wyszłam z pokoju zamykając go na klucz i ruszyłam w stronę biblioteki pewnym krokiem. Nagle usłyszałam, że ktoś głośno krzyknął - uważaj, a ja potem tylko poczułam mocny ból brzucha, zgięłam się w pół i upadłam na podłogę. Przed tym kiedy straciłam przytomność, zobaczyłam chłopaka, który chyba powtarzał w kółko 'kurwa', później była tylko ciemność.
Zakaszlałam i otworzyłam oczy. Leżałam w jakimś łóżku, ale to nie był mój pokój. Po chwili rozpoznałam, że jestem w małym szkolnym szpitalu. Spojrzałam w lewo i na stoliku leżała czerwona róża. Podniosłam się na łokciach do góry i przypomniałam sobie, dlaczego tu leżę. Coś trafiło mnie w brzuch. Szybko zajrzałam pod kołdrę i swoją bluzę, ale na moim brzuchu nie było żadnego śladu. Pewnie uzdrowicielki to uleczyły i nie była to jakaś straszna rana. Podniosłam się z łóżka i jak na zawołanie jedna z pielęgniarek weszła do sali.
- Anabell, w końcu wstałaś. W sumie to i tak szybciej niż się spodziewałam. - uśmiechnęła się do mnie złotowłosa.
- Jak ja się tu znalazłam? - spytałam.
- Przyniósł Cię Justin. Mam go zawołać? Siedzi biedaczek tutaj już dwie godziny, czekając aż się obudzisz. - wyszła z sali nie czekając na moje pozwolenie. Po chwili wszedł tutaj ten sam chłopak, którego widziałam przed straceniem przytomności.
- Na szczęście nic ci nie jest. - odetchnął z ulgą kiedy zobaczył, że stoję na własnych nogach. - Jestem Justin i strasznie mi przykro, że oberwałaś.
- Nie ma sprawy. - zmarszczyłam brwi. - Czym oberwałam?
- Moją kulą ognia. Przepraszam, nie widziałem Cię! Rzucałem kulą w moją przyjaciółkę, ale ty stałaś mi na drodze i nie zdążyłem jej zatrzymać, a potem ty...
- Dobra przeprosiny przyjęte - przerwałam mu.
- Jestem Justin. - uśmiechnął się i podał mi rękę.
- Anabell. - uścisnęłam ją.
- Może odprowadzę Cię do pokoju? - spytał z nadzieją wymalowaną na twarzy.
- Jasne. - uśmiechnęłam się i wyszliśmy razem z sali, a potem pokierowaliśmy się w stronę mojego pokoju.
Justin nie odprowadził mnie do pokoju, ponieważ w drodze do niego pokłóciliśmy się o to, który żywioł jest lepszy. Później on wymienił parę ciętych uwag w moją stronę, ja go spoliczkowałam, no i tyle. Teraz leżę w swoim łóżku i myślę, że raczej nie będziemy przyjaciółmi.
__________
I jest rozdział trzeci. Przepraszam, za spóźnienie i dziękuję za 14 komentarzy pod poprzednią notką! :)
Pojawił się już Justin i nie wiem czy tak wyobrażaliście sobie ich spotkanie. Chyba trochę więcej dzieje się w tym rozdziale i pojawia się pierwsza tajemnica, którą Anabell będzie musiała rozwikłać ;) Ale to później.
Przepraszam za każdy błąd, szczególnie interpunkcję, który pojawił się w tej notce. Słabo mi idzie język polski więc, cóż.
Rozdział 4 pojawi się, kiedy będzie 15 komentarzy. :)
EDIT: Nie zaliczam do tych 15 komentarzy typu " :)) ".
Spóźniona, spóźniona, jestem kurwa spóźniona na fizykę! Cholera ta księga o Królestwie Ognia była strasznie wciągająca, że straciłam rachubę czasu. Stanęłam pod klasą, w której aktualnie mam fizykę, wzięłam kilka głębokich wdechów i wydechów. Zapukałam w drzwi, a następnie je otworzyłam. Nagle wszystkie pary oczu spoczęły na mnie. Nauczyciel posłał mi surowe spojrzenie i wypowiedział jedno słowo
- koza. Opuściłam ramiona i podeszłam do jedynej wolnej ławki w klasie, która stała przed biurkiem jego biurkiem. Świetnie. Wyjęłam swoje książki i zeszyt do fizyki, i zaczęłam przepisywać temat z tablicy.
Po skończeniu notatki, którą zadał nam pan, zaczęłam bazgrać z tyłu zeszytu. Lekcja strasznie mi się dłużyła, a kiedy usłyszałam zbawienie aka dzwonek kończący zajęcia uśmiechnęłam się szeroko. Wyszłam z sali prawie ostatnia. Za chwilę mam kozę, więc postanowiłam udać się do klasy, w której będzie ona się odbywać. Po drodze spotkałam brata, który zaczął się ze mnie śmiać, że już pierwszego dnia dostałam kozę. Nie ma to jak wsparcie rodziny. Usiadłam pod klasą i czekałam na nauczycielkę.
- Wreszcie w pokoju - mruknęłam do siebie i opadłam na łóżko. Była siedemnasta, a ja dopiero wróciłam z kozy. Leżałam chwilę na łóżku i nie mogłam zapomnieć o tej księdze, której strony były puste. Postanowiłam, że pójdę do biblioteki i jeszcze raz się jej przyjrzę. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej wygodniejsze ubrania. Kiedy weszłam do łazienki to załatwiłam swoją potrzebę fizjologiczną i związałam włosy w kucyk, a potem ubrałam się w wygodniejsze ubrania. Wyszłam z pokoju zamykając go na klucz i ruszyłam w stronę biblioteki pewnym krokiem. Nagle usłyszałam, że ktoś głośno krzyknął - uważaj, a ja potem tylko poczułam mocny ból brzucha, zgięłam się w pół i upadłam na podłogę. Przed tym kiedy straciłam przytomność, zobaczyłam chłopaka, który chyba powtarzał w kółko 'kurwa', później była tylko ciemność.
Zakaszlałam i otworzyłam oczy. Leżałam w jakimś łóżku, ale to nie był mój pokój. Po chwili rozpoznałam, że jestem w małym szkolnym szpitalu. Spojrzałam w lewo i na stoliku leżała czerwona róża. Podniosłam się na łokciach do góry i przypomniałam sobie, dlaczego tu leżę. Coś trafiło mnie w brzuch. Szybko zajrzałam pod kołdrę i swoją bluzę, ale na moim brzuchu nie było żadnego śladu. Pewnie uzdrowicielki to uleczyły i nie była to jakaś straszna rana. Podniosłam się z łóżka i jak na zawołanie jedna z pielęgniarek weszła do sali.
- Anabell, w końcu wstałaś. W sumie to i tak szybciej niż się spodziewałam. - uśmiechnęła się do mnie złotowłosa.
- Jak ja się tu znalazłam? - spytałam.
- Przyniósł Cię Justin. Mam go zawołać? Siedzi biedaczek tutaj już dwie godziny, czekając aż się obudzisz. - wyszła z sali nie czekając na moje pozwolenie. Po chwili wszedł tutaj ten sam chłopak, którego widziałam przed straceniem przytomności.
- Na szczęście nic ci nie jest. - odetchnął z ulgą kiedy zobaczył, że stoję na własnych nogach. - Jestem Justin i strasznie mi przykro, że oberwałaś.
- Nie ma sprawy. - zmarszczyłam brwi. - Czym oberwałam?
- Moją kulą ognia. Przepraszam, nie widziałem Cię! Rzucałem kulą w moją przyjaciółkę, ale ty stałaś mi na drodze i nie zdążyłem jej zatrzymać, a potem ty...
- Dobra przeprosiny przyjęte - przerwałam mu.
- Jestem Justin. - uśmiechnął się i podał mi rękę.
- Anabell. - uścisnęłam ją.
- Może odprowadzę Cię do pokoju? - spytał z nadzieją wymalowaną na twarzy.
- Jasne. - uśmiechnęłam się i wyszliśmy razem z sali, a potem pokierowaliśmy się w stronę mojego pokoju.
Justin nie odprowadził mnie do pokoju, ponieważ w drodze do niego pokłóciliśmy się o to, który żywioł jest lepszy. Później on wymienił parę ciętych uwag w moją stronę, ja go spoliczkowałam, no i tyle. Teraz leżę w swoim łóżku i myślę, że raczej nie będziemy przyjaciółmi.
__________
I jest rozdział trzeci. Przepraszam, za spóźnienie i dziękuję za 14 komentarzy pod poprzednią notką! :)
Pojawił się już Justin i nie wiem czy tak wyobrażaliście sobie ich spotkanie. Chyba trochę więcej dzieje się w tym rozdziale i pojawia się pierwsza tajemnica, którą Anabell będzie musiała rozwikłać ;) Ale to później.
Przepraszam za każdy błąd, szczególnie interpunkcję, który pojawił się w tej notce. Słabo mi idzie język polski więc, cóż.
Rozdział 4 pojawi się, kiedy będzie 15 komentarzy. :)
EDIT: Nie zaliczam do tych 15 komentarzy typu " :)) ".
Mega ;*
OdpowiedzUsuńaww♥ w końcu pojawił się Justin, szkoda tylko, że pokłócił się z Anabell :(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, szkoda, że nie bardziej rozbudowany o, np. tą kłótnię, ale jest świetnie :)
Czekam nn
Oczywiście rozbuduję tą kłótnię w następnym rozdziale, kiedy Anabell będzie opowiadać o niej Dianie i wtedy to będzie takie jakby wspomnienie, wiesz o co mi chodzi. I dziękuję xx
UsuńNa pewno rozdział będzie świetny :)
UsuńDo tego nie mam wątpliwości ;)
Życzę weny
♥SUPER♥
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że w kolejnym będzie się trochę więcej działo i, że będzie więcej Justin'a
Kolejny dobry rozdział. Masz jednak kilka błędów.
OdpowiedzUsuńSkoro oblała ją woda, nie musisz dodawać, że zamoczyła Bellę.
"- To są chyba jakieś żarty. - tupnęłam nogą" - "Tupnęłam" powinno być z dużej.
Siedemnasta po południu - błąd logiczny.
"Anabell w końcu wstałaś" - przecinek po imieniu.
W dialogach wtrącenia kto co robi pisze się po kropce z dużej litery. Masz kilka takich wpadek.
Nie jestem w stu procemntach pewna, ale czy w opowiadaniach w dialogach, kiedy bohaterowie sie do siebie zwracają używa się duzej litery? Konkretny przykład: "Może odprowadzę Cię do pokoju?"
Zaintrygowała mnie ta księga po francusku. Jestem ciekawa, czy jest ona czymś znaczącym w Twoim opowiadaniu?
Tak jak na początku: rozdział dobry. Żadne pomyłki tego nie zmieniają.
Mam nadzieje, że moje z pewnością irytujące wytykanie błędów jest również choć odrobinę pomocne.
Pozdrawiam i życzę weny,
roxette16
To nie jest irytujące! Raczej bardzo pomocne. Dziękuję xx
Usuń"Może odprowadzę Cię do pokoju?" - sama nie jestem pewna, ale w moim pierwszym opowiadaniu, pewna dziewczyna zwróciła mi uwagę, że w dialogach, kiedy bohaterowie się do siebie zwracają, używa się dużej litery, ale sama tego nie jestem pewna, jak pisałam :)
UsuńTo świetnie. Wyłapywanie cudzych błędów sprawia, że sama czujniej szukam ich u siebie ; )
UsuńTemat mnie zainteresował, więc trochę poszperałam. Niestety spotkałam się z różnymi wersjami. Jak znajdę wiecej czasu, poszukam głębiej. Może uda mi się wygrzebać coś konkretnego.
A jak na razie czekam na następny rozdział `u`
Yay!
OdpowiedzUsuńNEXT!
Boski rozdział, mimo błędów, ale ona wszystkim się zdarzają ;)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że czekałam na kolejne rozdziały...
Jestem ciekawa jak to dalej rozwiniesz...
Czekam na następny i życzę weny :*
Omg next please
OdpowiedzUsuńŚwietny, niemoge doczekac sie akcji. Brat zabronil zadawac sie jej z magiem ognia, ciekawe co z tego wyniknie... i co jest w tej ksiazce...? Przypuszczam ze cos na wzor Harrego Pottera wymyslisz.. życze weny :*
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuńBoski rozdział :*
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak rozwiniesz ich relacje...
I co wykombinujesz z tą księgą...
No, więc życze weny ;)))
Trochę głupio że dodajesz rozdział jak będzie wyznaczona ilość komentarzy. Powinnaś pisać dla przyjemności a nie. Dobra nie ważne rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńRobię to dlatego, że ja piszę rozdział kilka godzin, a wy komentarz parę minut, a nawet sekund. Więc po co ja mam się wysilać, kiedy wy nie robicie nic w zamian. Po drugie, jeśli widzę komentarze to wiem, że ktoś to czyta.
UsuńSrihbgsafhjdaefhhfsw genialny rozdział! Pisz dalej! Hymm mogę się zgodzić z osobą wyżej, trochę głupio że musi być tyle kom
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńwiem, że ten komentarz i ten wyżej jest pisany od jednej osoby, dlatego zaliczam tylko jeden. Nie oszukacie mnie sorry.
UsuńBez względu na zasady, piszesz nieźle. Realnie, co mi się podoba. Czekam na kolejny rozdział - mam nadzieję, że pojawi się już niedługo ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGdy to czytam czuję się jak w Harry'm Potter'ze (nie dosłownie, wiesz o co mi chodzi)
OdpowiedzUsuńFajnie pisane, nie jest to na takiej bazie pisania wszystkiego w kupie, tylko po kolei, spokojnie, że umiesz wzbudzać te emocje ☻
Ogl fajne jest też to, że nie ma, aż tak rozwiniętych opisów wszystkiego
(chodzi o to, że u niektórych pół rozdziału to opis, np. ogródka), ale to nie znaczy, byś niczego nie opisywała, po prostu podoba mi się, że nie przesadzasz z szczegółami, które nie są istotne i, że cały rozdział nie jest tylko dialogiem ☺
życzę weny i pomysłów♂♪▼
więc, huh ? - czekam na następny (?) tak i pozdrawiam
Szczerze nie będę Ci pisać czegoś co nie jest prawdą, żeby się przymilić, byś dodała rozdział. Co nie znaczy, że nie lubię tego ff, chodzi o to, że jest ciekawie są postacie i wgl, ale nie ma w tym czegoś przez co można by było łatwiej się wczuć. To jest twoje ff i ty jesteś autorką więc nie będę Cię pouczać ani nic, ponieważ to twoje i ty robisz tak jak tobie się to podoba i przez co mi też się podoba, bo czuć, że Ty się w to wczuwasz, a to jest najważniejsze. Polecam byś czytała inne ff ;P
OdpowiedzUsuńDo następnego, na pewno skomentuje :p
Na początek jest fajnie , ale nie dzieję się nic strasznie interesującego. Jestem pewna, że w kolejnych rozdziałach będzie ciekawej (nie uznawaj tego za obraze, po prostu początkowo to jest bardziej takie wprowadzenie do wszystkiego)
OdpowiedzUsuńNEXT!
Kocham ;*
OdpowiedzUsuńcudowny
OdpowiedzUsuńświetne początki, będę czytać :)
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? :)
OdpowiedzUsuń